Ireneusz Woźniak – mieszkaniec Parzymiech, przez wiele lat pracujący tu w zawodzie, który wymagał siedzenia za biurkiem. Jednocześnie wielki miłośnik przyrody i obserwacji ptaków. Za swą pasją trafił nawet na odległe kontynenty. Na naszą prośbę opowiada o swoim hobby, dzieli się też spostrzeżeniami i radami dla tych, których też interesuje przyroda, ale może nie wiedzą, jak to zainteresowanie przekuć w życiową pasję.
Z reguły ludzie jadą za granicę albo do pracy, albo turystycznie. Jeśli turystycznie – to zwykle żeby odpocząć nad ciepłym morzem lub zwiedzać ciekawe miejsca. Główny cel pana wyjazdów to co innego, prawda?
Cele wyjazdów były oczywiście różne, również i te wymienione w pytaniu. O ile wyjazd na handel w celu przywiezienia zza wschodniej granicy kolorowego telewizora nazwiemy pracą, to właśnie taki był mój pierwszy wyjazd zagraniczny. Był to mój pierwszy wyjazd i pierwszy kolorowy telewizor, którego się dorobiłem. Domyślam się jednak, że w pytaniu chodziło o innego typu wyjazdy, a mianowicie związane z moją pasją, czyli „ptasiarstwem”. Wyjaśnię, że tym raczej niesłownikowym pojęciem określa się rodzaj hobby, polegającego na obserwowaniu ptaków w ich naturalnym środowisku – traktowanego głównie jako forma rekreacji i rodzaj aktywnego obcowania z przyrodą. Ptasiarzy w Polsce jest coraz więcej. Zrzeszają się oni w różnych grupach, stowarzyszeniach czy też organizacjach zajmujących się badaniem i ochroną naszej awifauny. Na różnych stronach internetowych prezentują oni swoje obserwacje, zdjęcia, informują się wzajemnie o miejscach pojawiania się ciekawych i rzadkich gatunków ptaków. Niekiedy umawiają się również na wspólne wyjazdy zagraniczne, aby obserwować ptaki, które u nas nie występują albo pojawiają się bardzo rzadko.
Wiem, że bywał pan na takich zagranicznych wyjazdach, związanych z obserwacją ptaków. W jakie ciekawe miejsca pan jeździł?
Z dużym sentymentem wspominam swój pierwszy zagraniczny wyjazd „na ptaki”. Był to wyjazd do Norwegii, autokarem, połączony z przeprawą promową przez Bałtyk, w raczej mało komfortowych warunkach, ale za to atrakcyjny cenowo. Było dużo przejazdów, przepraw, noclegi w namiotach no i własny prowiant. Punktem docelowym wyprawy była wyspa Runde, gdzie w pełni okresu lęgowego mogłem obserwować kolonie ptaków morskich, takich jak alki, nurzyki, maskonury, głuptaki, mewy trójpalczaste, wydrzyki, edredony i inne, które nad naszym wybrzeżem pojawiają się sporadycznie. Pozaornitologicznych wrażeń dostarczały piękne górskie krajobrazy, skaliste klify, fiordy, torfowiska i wodospady. W podobnym stylu odbyła się moja druga podróż, mianowicie wyprawa na ptaki w Deltę Dunaju. Delta Dunaju jest rajem dla zwierząt, a szczególnie dla ptaków. Świat ptaków jest tam bardzo bogaty. Żyje ich tam ponad 300 gatunków. Już w węższym gronie wybraliśmy się ze znajomymi do Turcji i Hiszpanii. Oddzielną historią była wyprawa z kolegą ptasiarzem do Kirgizji, gdzie już sama podróż była dla nas nie lada wyzwaniem. Do trudniejszych wyzwaniowo wypraw zaliczyłbym również wyjazdy do Gruzji, Armenii czy na Spitsbergen. Z dalszych wyjazdów, chociaż nie związanych bezpośrednio z obserwowaniem ptaków, była wizyta w USA i Kanadzie.
Ale tam też pan obserwował ptaki?
No oczywiście! Z kolei z bardziej egzotycznych wypraw miło wspominam podróż do Gambii. Tutaj w dość komfortowych warunkach, korzystając z usług przewodnika i wynajętego kierowcy, mogliśmy podziwiać wiele gatunków charakterystycznych dla kontynentu Afryki. Wyspy Zielonego Przylądka, Wyspy Kanaryjskie, Azory i Madera również były celem moich wyjazdów na ptaki.
Co szczególnego, z punktu widzenia zainteresowań ornitologicznych, oferują te miejsca, które pan wymienił?
Wybierając się do Norwegii czy w ogóle do Skandynawii będziemy mieć okazję obserwacji kilkunastu gatunków ptaków pojawiających się u nas rzadko lub prawie wcale. Zobaczymy lęgowiska szeregu gatunków, które do nas jedynie zalatują. Na niektórych przybrzeżnych wyspach znajdują się kolonie ptaków morskich. W lasach borealnych występują głuszce, cietrzewie, sowy jarzębate i mszarne, sójki syberyjskie czy sikory północne. Na polodowcowych jeziorach gnieżdżą się nury czarno- i rdzawoszyje, lodówki, ogorzałki i uhle. Na górskich płaskowyżach występują drzemliki, pardwy, siewki złote, mornele i górniczki. Wycieczka w Deltę Dunaju przybliży nam gatunki związane ze środowiskiem wodno-błotnym. Zobaczymy tu pelikany, ibisy, wiele gatunków czapli, kaczek, żwirowce, kulony i błotniaki. Zachodnia Afryka z kolei oferuje nam nowe gatunki krasek, żołn, zimorodków, sporo gatunków ptaków szponiastych, w tym charakterystyczne dla kontynentu sępy, gadożery i orły. Jak widzimy, każde z tych miejsc, ale i tych, których nie wymieniłem, ma do zaoferowania wiele interesujących dla obserwatorów ptaków atrakcji. Również same miejsca, z uwagi na swój unikatowy charakter, są same w sobie atrakcją dla każdego, kto je odwiedza.
Co wynika z takich obserwacji ptaków w odległych miejscach?
Rozumiem, że pytasz o motywy, którymi kierują się miłośnicy ptaków, wybierając często odległe i trudno dostępne tereny, aby realizować swoją pasję. Upraszczając sprawę można by stwierdzić, iż każdy kieruje się własnymi preferencjami. Amatorzy fotografii będą szukać okazji do zrobienia ciekawych zdjęć, kolekcjonerzy piór będą próbowali znaleźć nowe okazy do swoich kolekcji, inni będą nagrywać głosy ptaków, których jeszcze nie mają. Dla osób interesujących się przyrodą, a nie tylko ptakami, będzie to okazja do choćby powierzchownego poznania przyrody innych krajów czy kontynentów. Wydaje mi się, że każdy człowiek ma w sobie potrzebę szukania czegoś nowego, zmiany przeżywanych na co dzień schematów czy stawiania przed sobą kolejnych wyzwań. Wyprawy na ptaki mogą stanowić sposób zaspokojenia tych potrzeb.
Podobno miłośnicy ptaków toczą taką przyjacielską rywalizację, w której liczy się to, kto z nich ile gatunków ptaków zdołał już zaobserwować w naturze. Czy jest w tym wszystkim trochę takiego „sportu”?
Jak to już w życiu bywa, także wśród obserwatorów ptaków nie ma schematów regulujących ich zachowania. Jedni swoje zainteresowania ptakami kończą na wyjściu z psem na spacer i zabraniu ze sobą lornetki. Innych wciąga ta pasja na tyle, że są w stanie podporządkować nawet swoje życiowe decyzje, aby móc ją realizować. Ale wracając do pytania: w dobie internetu, a więc możliwości szybkiego przekazywania informacji, porównywania czy klasyfikowania pewnych danych, również ptasiarze wykorzystują te możliwości dali się wciągnąć w swego rodzaju rywalizację, chociaż nie nazwałbym tego „sportem”. Powstały programy gromadzące dane o ptasich obserwacjach u poszczególnych osób i ze względu na kryteria stawiane przez program, klasyfikujące je na kolejnych miejscach. Powstały w ten sposób ranking siłą rzeczy wciąga w rywalizację. Szczególnie osoby będące (tu użyję przewrotnie sportowego określenia) na tak zwanym „czele peletonu”. Dla jednych zaistnienie na takich listach będzie jedynie informacją zwrotną o tym, ile gatunków zobaczyli w kraju, w Europie czy w ogóle w życiu. Dla innych może przerodzić się to w pogoń za nowymi gatunkami, aby przesunąć się do przodu albo nie utracić miejsca, które się już na liście posiadają.
Ile gatunków ptaków pan do tej pory zaobserwował? Choć w przybliżeniu.
Dawno nie sprawdzałem… ale jeśli chodzi o liczbę zaobserwowanych w ogóle w życiu, to gdzieś jest to gdzieś około ośmiuset gatunków.
Czasem jeździ pan za granicę, ale ptaki obserwuje pan przede wszystkim u nas, w Polsce, chyba najczęściej na terenie naszego powiatu. Jak to w praktyce wygląda?
Ptasich obserwacji dokonywać można prawie wszędzie, dlatego aby je podpatrywać, nie potrzeba wielkich zabiegów. Można to zrobić nawet nie wychodząc z domu. Zimą wystarczy zawiesić za oknem karmnik, a wiosną w ogrodzie budkę lęgową i dyskretnie obserwować zalatujące do karmnika ziarnojady czy wychowujące potomstwo dziuplaki. Nie zastąpi to oczywiście przyjemności, jaką sprawia obserwacja ptaków w ich naturalnym środowisku. I tu również nie potrzeba dalekich wypraw. Wystarczy wsiąść na rower – jak to ma miejsce w moim przypadku – i udać się do najbliższego parku, nad rzekę, staw czy łąki. W okresie aktywności zawodowej niedziela była takim dniem, kiedy wyruszałem nad Wartę, Liswartę czy stawy leżące nieopodal Giętkowizny i łąki w sąsiedztwie Zajączek i Zbrojewska. Inspiracją do wyjazdów zazwyczaj była nadzieja zaobserwowania zmian, jakie w przyrodzie się ciągle dokonują i cykliczności tych zmian. Przyjemność obcowania z przyrodą i ruch na świeżym powietrzu były i są dla mnie wystarczającym powodem, aby przygodę z ptakami kontynuować.
Jakie znaczenie dla badań nad ptakami mają ich obserwacje? Po co się ich dokonuje – poza czystą przyjemnością?
Może oczywiście się zdarzyć, że kontakt z przyrodą i ptakami nie wykracza poza czystą przyjemność i pewne aspekty zdrowotne, które niesie ze sobą aktywny wypoczynek. Najczęściej jednak ptasiarze chcą i dzielą się swoimi obserwacjami. Często angażują się w badania prowadzone przez różne ośrodki uniwersyteckie, stowarzyszenia, koła, osoby prywatne. Niekiedy też podejmują się sami publikacji artykułów czy też wydawania większych opracowań dotyczących ptaków, korzystając z własnych obserwacji i często z obserwacji współpracujących z nimi kolegów. Biorą udział w różnego rodzaju akcjach zarówno o charakterze ogólnokrajowym, jaki lokalnym. Są to na przykład akcje liczenia ptaków zimujących na dużych rzekach, monitoring pospolitych ptaków lęgowych, obserwacje miejsc koncentracji ptaków w okresie przelotów i zimowania, czynna ochrona miejsc szczególnie cennych dla niektórych rzadkich i ginących u nas gatunków ptaków i wiele innych. Często na podstawie tych danych opracowuje się długofalowe programy ochrony poszczególnych gatunków i miejsc szczególnie cennych dla ptaków, a zagrożonych degradacją. Zaangażowanie w tych badaniach szerokiej rzeczy amatorów pozwala na pełniejszą ocenę danego zjawiska, szybsze określenie zagrożeń, a także opracowanie skuteczniejszej strategii ochrony.
Czy w naszym powiecie ma pan jakieś ulubione miejsca, do których szczególnie warto wybrać się na obserwację ptaków lub do których zagląda pan szczególnie często?
Nie mogę wypowiadać się na temat miejsc, w których nie byłem lub znam je zbyt powierzchownie, aby stwierdzić, czy są one atrakcyjne dla obserwacji ptaków. Wydaje mi się, że każdy po kilku czy kilkunastu wyjściach w teren może takie miejsca znaleźć w swojej okolicy. Dobrze jest nie poprzestawać na jednej, dwóch czy nawet trzech wizytach w danym miejscu. Miejsce nieszczególnie atrakcyjne w okresie letnim może wiosną, jesienią lub zimą przynieść wiele ciekawych obserwacji. Osobiście nie wskazywałbym konkretnych miejsc do podpatrywania ptaków. Najlepiej samemu poszukać takich miejsc i ocenić, na ile one są dla mnie atrakcyjne. W moim przypadku najwięcej czasu spędzam na obserwacji ptaków na obszarze międzyrzecza Warty i Liswarty i nie jest to zazwyczaj dalej niż 10 kilometrów od miejsca zamieszkania. Równie ważnym, jak miejsce, jest czas, jaki poświęcamy na obserwacje ptaków. Ile tego czasu jesteśmy gotowi poświęcić swojej pasji – musimy zdecydować sami.
Skąd w ogóle u pana to zainteresowanie ptakami, ornitologią? Nie jest to związane z pana wykształceniem, wykonywanym zawodem.
Moja przygoda z ptakami zaczęła się w roku 1984 w Przemkowie, niewielkiej miejscowości wówczas leżącej w województwie legnickim, a obecnie w dolnośląskim. Pojechałem z żoną i dziećmi na święta wielkanocne odwiedzić teściów. Po drodze odwiedziliśmy moje rodzinne strony, gdzie od brata pożyczyłem lornetkę, aby – jak to się mówi – ją wypróbować. O stawach znajdujących się w okolicy Przemkowa słyszałem już wcześniej, ale nigdy nie miałem okazji, aby się tam wybrać. Okazja nadarzyła się w pierwszy dzień świąt. Idąc z córką na spacer, postanowiłem zlokalizować, gdzie się stawy znajdują, aby ewentualnie na drugi dzień się tam udać. Już powierzchowne obserwacje terenu stawów, ich lokalizacja, duża powierzchnia oraz sąsiedztwo radzieckiego jeszcze wówczas poligonu rozbudziły moją ciekawość. Na drugi dzień już samotnie, zaopatrzony w lornetkę, udałem się na dokładniejszą penetrację. To, co zobaczyłem na stawach, przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Znalazłem się nagle jakby w innym świecie. Był początek trzeciej dekady kwietnia, ładna słoneczna pogoda, a poza mną i ptakami na stawach nie było żywej duszy. Pewnie ten zbieg okoliczności sprawił, że czułem się tam trochę jak intruz. Ptaki też zachowywały się jakby w wiosennym amoku. Niektóre gatunki już przystąpiły do lęgów, inne się do nich przygotowywały, jeszcze inne traktowały stawy jako miejsce postoju i odpoczynku przed dalszym lotem na lęgowiska. Wyczuwało się wokół atmosferę pośpiechu, gorączkowych przygotowań i dobiegających zewsząd ptasich odgłosów. Ta atmosfera udzieliła się również i mnie. Byłem tak zauroczony tym wszystkim, co widziałem i w czym mimo woli uczestniczyłem, że po powrocie do domu wiedziałem, że to zauroczenie szybko nie minie. I tak też się stało.
Co powiedziałby pan osobie, która zdradza pewne zainteresowanie tą tematyką?
Trudno na to pytanie jednoznacznie odpowiedzieć. Z mojego osobistego doświadczenia, ale i z obserwacji innych ptasiarzy wynika, że są to raczej indywidualiści. Jednoczą co prawda siły we wspólnych przedsięwzięciach, w których uczestniczą, ale poza tym każdy ma raczej bardzo osobisty stosunek do tego, co go interesuje i co robi. I tu jest chyba odpowiedź na to pytanie. Osoba zdradzająca zainteresowanie tematyką ptasiarstwa już pewnie i na tym etapie wie, co ją w tej tematyce pociąga. Proponuję iść za instynktem, na zasadzie, że dokąd się czegoś nie spróbuje, nigdy się nie dowie, jaki to ma smak. Oczywiście można się rozczarować, gdy rzeczywistość będzie odbiegać od naszych wyobrażeń, ale wtedy zawsze można spróbować inaczej.
Jak w ogóle zacząć? Ptaki często słyszymy, ale trudniej je dostrzec. Jak pokonać tę trudność?
Aby zacząć, z pewnością musimy zaopatrzyć się w sprzęt optyczny i przewodnik do rozpoznawania ptaków. W odróżnieniu od czasów, kiedy ja rozpoczynałem przygodę z ptakami, dzisiaj na rynku mamy duży wybór i sprzętu, i przydatnej literatury. Co do sprzętu, to znaczy lornetki i ewentualnie lunety, to odradzałbym skrajności cenowe. Nie kupować lornetek na bazarach, oferowanych często już za kilkadziesiąt złotych, ale i nie płacić za nie zaraz kilku tysięcy. Proponuję skorzystać z internetu, porównać ceny, zapoznać się z opisami i dopasować wybór do własnych możliwości. Podobnie jest z literaturą. Mamy duży wybór przewodników, często przygotowanych do gustu i potrzeb konkretnego odbiorcy. Wystarczy poprzeglądać, poczytać, a nawet zamówić z dostawą do domu. Jak pokonać trudności, o których wspomniałeś, a które mogą zniechęcić początkujących miłośników ptaków? Według mnie najlepiej spróbować je ominąć. Proponuję zacząć przygodę z ptakami zimą, kiedy na drzewach nie ma liści, ptaki niewiele się odzywają i w porównaniu z innymi porami roku jest ich stosunkowo niewiele. Mamy również okazję, aby poznać gatunki, które u nas zimują albo łatwiej je w okresie zimy zaobserwować. W okresie przedwiośnia i wiosny często znikają one z naszego otoczenia. Gdy jedne ptaki znikają, pojawiają się stopniowo nowe gatunki. Rozpoczynając swój sezon godowy, samce śpiewem wyznaczają swoje rewiry lęgowe. Łatwo możemy zaobserwować wówczas ptaki, które w taki czy inny sposób śpiewają. Jeszcze zanim pojawią się liście możemy zasłyszany głos przypisać do konkretnego gatunku i z czasem go rozpoznawać. O ile te początkowe trudności nie zniechęcą nas do kontynuacji naszych obserwacji, to zaręczam, że później będzie już tylko łatwiej.
Jak i z kim dzielić się swoimi obserwacjami, osiągnięciami?
Z własnego doświadczenia wiem, że pierwsze nasze obserwacje, szczególnie z początkowego okresu uczenia się rozpoznawania ptaków, będą lądować w przysłowiowej szufladzie. Niemniej z czasem nastąpi pewnie potrzeba, aby swoimi obserwacjami się podzielić. Ogólnopolskie Towarzystwo Ochrony Ptaków, założona w 1991 roku pozarządowa organizacja pożytku publicznego, zrzeszająca kilka tysięcy członków i wolontariuszy, prowadzi działania w dziedzinie naturalnej ochrony dzikich ptaków i miejsc, gdzie one wstępują. Organizacja poprzez swe lokalne grupy OTOP-u, które powstały z inicjatywy samych członków, chcących podjąć się wspólnego działania na określonym terenie, przedstawia często propozycje takich działań. Są grupy, które specjalizują się na przykład w monitoringu ptaków, inne skupiają się na edukacji, jeszcze inne na czynnej ochronie gatunków, łącząc ją z monitoringiem i edukacją. Obszar naszego powiatu objęty jest działaniami Częstochowskiej Grupy OTOP. Aby uzyskać informacje na temat wykorzystania naszych obserwacji czy też zaangażowania się do działań związanych z ochroną ptaków, możemy skontaktować się z liderem grupy działającej na naszym terenie i ewentualnie skorzystać z zaproponowanej oferty.
Czego można życzyć obserwatorowi i miłośnikowi ptaków? Czy ma pan w tym zakresie jakieś marzenie, które jeszcze się nie spełniło?
Trudno by było ułożyć tekst życzeń, który by każdemu odpowiadał. Ja życzyłbym wszystkim zauroczenia ptakami, które często towarzyszy na początku nowej przygody z nimi, ale ostrzegłbym również przed uzależnieniem, w które to zauroczenie może się z czasem przerodzić. Co do marzeń, to warto je mieć, warto marzyć. I niech tak zostanie.
A czego pan, jako ptasiarz, życzyłby sobie?
Żeby to zauroczenie ptakami nie minęło.
To tego właśnie panu życzymy. I dziękujemy za rozmowę.